LEGENDA O STUDNI  

W dawnych odległych czasach średniowiecznych pan tego zamku stoczył bitwę, którą wygrał. Wedle średniowiecznych prawideł wojennych zwycięzca zabierał z placu boju wszystko co należało do pokonanego.

Pewnego słonecznego dnia jeden z jeńców wojennych, a pochodził z Turcji, zwrócił się z prośbą do pana zamku: - Panie czy ja, jako twój uniżony sługa i jeniec mogę liczuć, że otrzymam wolność, aby wrócić do swojej ojczyzny?

Po dłuższym zastanowieniu się pan zamku odparł: - O tak! Wolność uzyskasz wtedy, gdy na dziedzińcu zamku wykopiesz studnię, w której będzie woda. Zapewniam ciebie, że słowa dotrzymam. Oprócz wolności dostaniesz pieniądze i konia na podróż do ojczyzny.

Turek skłonił się panu dziękując za obietnicę, którą otrzymał. Ochoczo i żwawo zabrał się do kopania studni. Przerażenie ogarnęło Turka, gdy pod kilku dziesięciocentymetrową warstwą ziemi ukazała się twarda i lita skała. Marzenia szybkiego powrotu do ojczyzny oddalały się. Pozostała tylko wiara w swoje siły. Przystąpił zatem do kucia skały ostrymi narzędziami. Praca była bardzo trudna i ciężka. Woda pokazała się na dnie studni po dwudziestu latach mozolnej pracy.

Uszczęśliwiony Turek zawiadomił pana, że oto w studni jest długo oczekiwana woda. Pan zamku zgodnie z obietnicą dał Turkowi wolność, pieniądze i konia aby mógł wrócić do swojej ojczyzny.

Dzisiaj studnia pełni rolę "studni życzeń" do której wrzuca się pieniądze na następującej zasadzie: 1. Należy wybrać życzenie. 2. Stanąć tyłem do studni. 3. Na wyprostowaną prawą dłoń położyć pieniądz. 4. Rzucić prawą ręką monetę przez lewe ramię. 5. O ile moneta wpadnie do wody życzenie się spełni.

 

LEGENDA O KSIĘŻNICZCE MAŁGORZACIE

W dawnych czasach władca tych ziem miał córkę młodą i piękną. Małgorzata, bo takie było jej imię, osiągnęła już wiek, w którym młoda panna jest gotowa przejąć obowiązki żony i matki. Życzeniem ojca było, aby córka wyszła za mąż, za równego sobie majątkiem i urodzeniem rycerza. Wielu ochotników starało się o rękę Księżniczki, lecz żaden z nich nie spełniał wymogów Księcia. Upływały miesiące. Ojciec nadal nie potrafił znaleźć odpowiedniego kandydata, córka natomiast pogrążała się w smutku.

Aż pewnego razu, na Zamek Grodno przybył młodzieniec. Poddany próbą Księcia wykazał się odwagą, uczciwością i szlachetnością. Posiadał również dobre urodzenie, choć był biednym człowiekiem. Ubóstwo to bardzo zasmuciło Księcia, który był zdania, iż szlachectwo winno iść w parze z bogactwem. Choć młodzi zapłonęli do siebie wielką miłością, ojciec nie wyraził zgody na małżeństwo. Wielka była ich rozpacz, lecz dobrze wiedzieli, że wola ojca pozostanie świętą.

W tym samym czasie do Grodna przyjeżdża właściciel sąsiedniego zamku, człowiek bogaty, jednakże już w wieku podeszłym. Dostojny gość przybył, aby prosić o rękę Małgorzaty i Książę nie odmówił mu tego zaszczytu. Wyznaczono termin ślubu i rozpoczęto przygotowania do jakże ważnej ceremonii.

Nie opodal Zamku odkrywa swe oblicze wysoka i groźna skała, zwana Kruczą. Tam też, wraz ze swoim przyszłym mężem udaje się na spacer Małgorzata. Podczas wspinaczki dziewczyna umyślnie potyka się i tracąc równowagę próbuje znaleźć oparcie w swoim towarzyszu. Chwyciwszy go rękoma, pociąga starca w przepaść przywierając jednocześnie do skały, aby nie podzielić losu własnej ofiary.

Ojciec stojąc na wieży zamkowej obserwuje całe zajście. nakazuje pojmać Księżniczkę i skazuje ją na śmierć w lochu głodowym...

Szkielet księżniczki

Uwięziony i zakuty w kajdany szkielet, który można zobaczyć w zamku górnym nawiązuje do legendy o księżniczce śląskiej Małgorzacie. Ojciec przeznaczył ją na żonę pewnego bogatego starca. Ona jednak zakochała się w dwa razy młodszym giermku. Pewnego razu na wspólnej schadzce przyłapał ich ojciec. Dziewczyna odmówiła poddania się woli ojca. Tenże rozkazał zrzucić giermka ze skały, a córkę zakuć w kajdany i zamurować w komnacie, której okno wychodziło na miejsce śmierci ukochanego giermka.

Duch tragicznie zmarłej Małgorzaty zwany Białą Damą pojawia się o północy w jasne księżycowe noce na wieży zamkowej. Niemniej ciekawa jest też historia samego szkieletu. Turystom pokazywano go już w XIX w. Nie był to oczywiście ten sam szkielet. Prof. Busching kupił kości jakiegoś listonosza za 5 talarów, wkrótce po zakupie zamku. Od tej pory pełniły one funkcję szkieletu księżniczki. Nie konserwowane uległy jednak zniszczeniu w latach 60. XX w.

Prawdziwy szkielet zastąpiono więc plastikową atrapą znana z szkolnych sal do biologii. W 1974 r.  zamek zwiedzała grupa lekarzy. Pracownicy poprosili ich więc o kobiecy szkielet. Wkrótce potem dostarczył go antropolog z Wrocławia. Wykorzystał kości kobiety odkopane na średniowiecznym cmentarzysku w Czersku. To właśnie one stanowią dziś atrakcję turystyczną, a do lochu w którym leżą, zwiedzający wrzucają monety, aby powrócić w te piękne strony.

tekst z http://zamki.res.pl/grodno.htm

 

Biała Dama na Grodnie

Od niepamiętnych czasów na zamku Grodno pojawia się Biała Dama. Nikt nie wie dokładnie, co to za tajemnicza zjawa. Jedni mówią, że to duch uśmierconej przed wiekami niewiasty z Zagórza, którą zły burgrabia wtrącił do więziennego lochu. Inni powiadają, że to duch dawnej pani zamku, która ze zgryzoty po utracie męża rzuciła się przy świetle księżyca do studni, a jeszcze inni utrzymują, że to wiecznie pokutujący duch księżniczki pogańskiej, która nie przyjęła wiary chrześcijańskiej i przyczyniła się do okrutnego morderstwa na przybyłym tu z Dobrą Nowiną misjonarzu.

Biała Dama była już przyczyną różnych zdarzeń, o których najlepiej opowiedzieć by mogły sędziwe mury tego zamczyska. Kiedyś burgrabia chciał ożenić swego syna, który już i wiek osiągnął dojrzały i wojować dzielnie potrafił, ten jednak gdy powrócił z kolejnej wyprawy, ujrzał przelotnie na zamku piękną dziewczynę, której nie mógł już zapomnieć. Na nic zdały się perswazje i nalegania ojca. Zakochany młodzieniec wierzył, że jego wybranka pojawi się jeszcze i wówczas poprosi ją o rękę. I rzeczywiście, pewnego wieczoru ujrzał ją znowu, podążył za nią na górny dziedziniec, a gdy owa wysmukła, piękna postać zniknęła w głębokiej studni – rzucił się tam również. Od tego czasu także jego duch błąka się po zamkowych komnatach.

Innym razem rzecz miała się całkiem inaczej. Na zamek zajechało mnóstwo gości, by hucznie zabawić się do samego rana. Razem z rodzicami przybyła piękna i młoda Adelajda z przesławnego rodu Schaffgotschów. Nie od dziś adorował jej dzielny rycerz Bernard z Hugowiczów. Po wszystkich ceremoniach męskie grono – wedle ówczesnych obyczajów – zebrało się w sali rycerskiej (na nocne mężczyzn "rozmowy"), zaś niewiasty podejmowała pani domów swych komnatach. Z ich okien roztaczał się wspaniały widok na dolinę Bystrzycy. Było już ciemno, gdy piękna Adelajda zapragnęła wyjść na dziedziniec, by zaczerpnąć świeżego, rześkiego powietrza i rozkoszować się romantyczną okolicą. Bardzo dyskretnie opuściła zatem towarzystwo i niepostrzeżenie przemknęła przez korytarz. Przy sali rycerskiej zauważył ją jednak czujny i wyczekujący takiej okazji Bernard. Odczekał więc chwilę, a kiedy przez okno ujrzał białą postać wychodzącą już z sieni na dziedziniec, szybko podążył za nią, – Adelajdo, to ty? – spytał półgłosem. Ona skinęła tylko na niego i wolnym krokiem podeszła do studni. Na moment jakby zastygła w bezruchu i nagle zniknęła w jej głębi. Nieszczęsny Bernard z przerażeniem zaczął wzywać pomocy. Wszyscy na zamku zerwali się na równe nogi i zbiegli, by zobaczyć, co się stało. Zbiegły też młode szlachcianki na czele z... Adelajdą. Gdy tedy ujrzał ją młody rycerz całą i zdrową rzucił się do jej stóp i wyznał otwarcie swą miłość, zaś rodzice młodych, cóż było robić, udzielili im swego błogosławieństwa. A zatem wszystko skończyło się szczęśliwie, zaś całą tę historię złożono na karb młodzieńczej wyobraźni. Tylko stary zamkowy strażnik uśmiechał się tajemniczo i spoglądał w miejsce, skąd najczęściej rozpoczyna swą wędrówkę tajemnicza Biała Dama

tekst z gimzorawina.nazwa.pl.