Opisy

 

godziny otwarcia

cenik

daty

historia

opis zamku

turystyka

natura

inne ciekawostki

 

mini Chojnik

 

nazwa

rezerwat

ruiny

Legenda o Kunegundzie

Ród Schaffgotschów

Ulrich Schaffgotsch i  jagnię

początki turystyki

Izabela Czartoryska

John Quincy Adams

Duch zamku

Lektyki

dawne cenniki

 

 

 

 

autor: Marian Świeży  -  ,, Zamki Twierdze Warownie”

Michał Woźniak- artykuł z czasopisma ,,SUDETY"

Tadeusz Steć -    Sudety Zachodnie      część I

Joanna Lamparska  “Tajemnice  Zamki Podziemia - Przewodnik jakiego nie było”  

Marek Staffa-  

,,Karkonosze”  

 

 

Zwiedzanie zamku Chojnik:

VII-VIII w godz. 10.00 - 18.00

(taśma z legendą do 17.30)

IV-VI; IX-X godz. 10.00 - 17.00

II-III;X-XI w godz. 10.00 - 16.00

taśma z legendą do 15.30)

Ceny biletów

(2016r)

normalny: 6 zł/ 10 zł -2022r

ulgowy (dzieci,studenci): 4 zł  

ulgowy (emeryci, renciści.niepełnosprawni) : 5 zł

 

Uwaga: Za wstęp do Karkonoskiego Parku Narodowego pobierana jest opłata - 8 zł normalny/2022r

od 27.06.2022r Wstęp do Karkonoskiego Parku Narodowego jest darmowy w dniach

16 styczeń / 24 maj / 10 sierpień

 

Odwiedzający obiekt oprowadzani są przez przewodnika lub wysłuchują na dziedzińcu tekstu objaśnień dotyczących historii zamku i legend z nim związanych z taśm magnetofonowych. Z wieży, na którą prowadzi 79 krętych, kamiennych schodów wspaniały widok na Kotlinę Jeleniogórską i Karkonosze. Na zamku działa Bractwo Rycerskie Zamku Chojnik. Co roku w drugą sobotę i niedzielę września organizowany jest Turniej Rycerski „O Złoty Bełt”.. Przy zamku istnieje schronisko PTTK

krótka historia

koniec XIII w. powstaje dwór myśliwski

1353-64  powstaje murowana warownia

1410  (prawdopodobnie) na dziedzińcu postawiono pręgierz

XVI wiek – renesansowa przebudowa

XVII wiek – nowe fortyfikacje

31 VIII 1675 rok – zamek spłonął

ok. 1800 r. dobudowano do zamkowych murów drewnianą, okrągłą altanę, która dała początek przyszłemu schronisku.

koniec XVIII w. – zamek zaczęli odwiedzać kuracjusze z Cieplic

koniec  XVIII w. - wykładano księgi pamiątkowe  do wpisu przez zwiedzających

1822 powstała stacja wynajmu tragarzy lektyk i przewodników

1823 dzięki hrabiemu Stillfried-Rattowitzowi zostaje udostępniona wieża zamkowa

połowa XIX w. rozpoczyna działalność schronisko turystyczne 

1993 - zaczyna  działalność Bractwo Rycerskie Zamku Chojnik

Wrzesień (druga sobota i niedziela)- organizowany jest Turniej kuszniczy „O Złoty Bełt”

CHOJNIK -

Rezerwat. Skaliste wzgórze granitowe, 627 m, górujące ok. 200 m nad Sobieszowem. Szczytowa część wzgórza o obszarze 24 ha jest rezerwatem ścisłym, wchodzącym w skład KPN. Ochronie podlega zarówno drzewostan bukowo-sosnowy jak i ciekawe formy skalne. Szczególnie imponujące jest pd. urwisko granitowe do 150 m wys., opadające ku Piekielnej Dolinie. Podobnie wysokie - choć o łagodnych, kopulastych kształtach są skaliste wsch. zbocza góry. Wśród grup skalnych na uwagę zasługują: Zbójeckie Skały z "Podziemnym Tunelem" , Głazowisko  oraz Piekielny Kamień .

 

Ruina zamku. Wg kronik śląskich w połowie XIII w. na szczycie wzgórza górującego nad nieprzebytym wówczas gąszczem granicznej puszczy wzniesiono myśliwski dwór książęcy, od mnóstwa sosen nazwany Chojnikiem lub "Chojnastami" (niem. "Kynast"). Po 1355 r. Bolko II Świdnicki wzniósł na jego miejscu mocną warownię, wzmiankowaną po raz pierwszy w r. 1364. Pod koniec XIV w., po śmierci Bolka II, zamek przeszedł w posiadanie niemieckiej rodziny rycerskiej Schaffgotschów, stając się feudalną siedzibą rycerską. W XV w. cieszył się złą sławą raubritterskiego gniazda. Rozbudowany stopniowo do rozmiarów niezdobytej warowni zamek zakończył niespodziewanie swój żywot 31 sierpnia 1675 r. płonąc w ciągu kilku godzin od uderzenia pioruna.

Najstarsza część zamku, skupiona wokół baszty, pochodzi z połowy XIV w. Godne uwagi jest pierwotne obronne dojście do baszty (resztki schodów przy blankowaniu muru) oraz fragmenty gotyckiego wykusza kaplicy. Obecny układ przestrzenny, obejmujący kilka dziedzińców i podwójne mury jest rezultatem kolejnych rozbudowań z XV, a zwłaszcza XVI w., gdy zamek ok. 1526 r. poddano gruntownej przebudowie dostosowując go do broni palnej (basteje, strzelnice). Zewnętrzne szpiczaste bastiony pochodzą już z XVII w., z czasów wojny 30-letniej, a więc z okresu tuż przed spaleniem zamku. Kolejno etapy rozbudowy i przeznaczenie poszczególnych części zamku obrazuje załączony planik. Wstęp do ruiny - płatny. Ze szczytu wieży wspaniała panorama.

Schronisko. W okresie romantyzmu, gdy ruina Chojnika stała się jedną z głównych turystycznych atrakcji Karkonoszy - w wielkiej bastei pn. w XIX w. wzniesiono schronisko turystyczne, prowadzone obecnie przez PTTK (bufet, rest., 25 miejsc nocl...). W przedsionku schroniska wystawa historyczna, obrazująca dzieje zamku, jego rozwój przestrzenny, funkcję polityczną oraz znaczenie turystyczne........

Powyższy tekst pochodzi z książki - (minęło już 40 lat)

 

Tadeusz Steć - Sudety Zachodnie część I - wydanie II - Sport i Turystyka - Warszawa 1965

 

ZAMEK CHOJNIK

   Przypuszczalnie na początku XIII wieku na wysokim i trudno dostępnym wzgórzu granitowym (627 m n.p.m.) w miejscowości Sobieszów (obecnie w granicach administracyjnych Jeleniej Góry) stal już książęcy dwór myśliwski przypisywany księciu legnickiemu Bolesławowi Rogatce.

  Murowany zamek w obecnym kształcie zbudowany został z inicjatywy księcia świdnicko-jaworskiego Bolka II około 1355 r. Po jego śmierci w 1368 r. Księżna Agnieszka, wdowa po Bolku, przekazała zamek jednemu ze swoich dworzan - Gotschowi-Schoffowi wraz z Kowarami, Karkonoszami i częścią Gór Izerskich. W 1384 r. tenże właściciel powiększył swój stan posiadania o Cieplice k. Jeleniej Góry, ufundował też w 1393 r. kaplicę zamkową. Gdy Gotsche-Schoff umiera, zgodnie z wolą testatora następuje podział majątku: syn Hans otrzymuje Sobieszów, Piechowice, Szklarską Porębę i Chojnik, a drugi syn Gotchard - Gryfów wraz z przyległościami.

Z biegiem czasu zamek został poszerzony, mury wzmocnione, zyskał też dodatkowe fortyfikacje, przystosowane do użycia broni palnej. Wejście na zamek prowadzi przez bramę przebudowaną w 1714 r. oraz wieżę bramną i niewielki mostek przerzucony nad rowem, który był kiedyś suchą fosą. Idąc dalej, wchodzimy na pierwszy dziedziniec, powyżej widać narożną basztę z mieszczącym się tam lochem głodowym. Wadą tej warowni był brak studni z wodą. Radzono sobie jednak, zbierając deszczówkę w odpowiednich cysternach wykutych w skale. Zamek składał się z dwóch części, zamku górnego - najstarszego - oraz dolnego. Na zamku górnym wzbogaconym wieżą znajdowały się komnaty książęce. W dolnej części mieściły się zabudowania gospodarcze oraz pomieszczenia dla służby i załogi wojskowej. Niektóre fragmenty dawnych pomieszczeń zachowały się do dzisiaj, w dobrym stanie przetrwał ustawiony na dziedzińcu średniowieczny pręgierz. Nieopodal bramy prowadzącej do zamku górnego znajdowała się zbrojownia. Dziedziniec górny i dolny były oddzielone od siebie murem, a przejście między nimi prowadziło przez wewnętrzną bramę. Do zamku dolnego należą też pomieszczenia przy małym dziedzińcu, mieszkanie komendanta, basteja północna oraz basteja zewnętrzna z basztą bramną.

Podczas wojny trzydziestoletniej zamek został wzmocniony dodatkowo fortyfikacjami zewnętrznymi i jeszcze jedną bramą. W 1634 roku ówczesny pan na Chojniku -Urlyk von Schaffgotsch - będąc w opozycji do cesarza, został pojmany, osądzony i ścięty w Ratyzbonie, a zamek skonfiskowany. Do roku 1649 budowlę zajmowało wojsko cesarskie, nieco później zwrócono ją rodzinie. Niebawem właściciele przenieśli się z niezbyt wygodnego miejsca do Sobieszowa, a potem do Cieplic, gdzie wybudowali wspaniały pałac.

Dnia 31 sierpnia 1675 roku zamek spłonął niemal doszczętnie od uderzenia pioruna. Nigdy już nie został odbudowany i powoli, ale systematycznie popadał w ruinę.

Z końcem XVIII wieku był już jednak odwiedzany przez turystów przebywających na leczeniu w Cieplicach. W związku z tym w 1822 roku w XVI-wiecznej bastei założono schronisko turystyczne oraz udostępniono zwiedzającym salę w neogotyckim stylu.

Z wieży zamkowej roztacza się widok na Kotlinę Jeleniogórską oraz Karkonosze. U podnóża góry zamkowej znajdują się interesujące grupy skalne - między innymi Zbójeckie Skały wysokości około 40 metrów i Dziurawy Kamień Niezwykle ciekawym miejscem jest korytarz skalny długości 20 m i wysokości 2 m, zakończony stromym wysokim kominem. W górnej części Zbójeckich Skał istnieje Zbójecka Grota opadająca do Piekielnej Doliny, a na jej dnie znajduje się Ścieżka Kunegundy i labirynt skalny zwany Głazowiskiem.

Niedaleko zamku mieści się muzeum przyrodnicze. Zamek jest odwiedzany przez licznych turystów w ciągu całego roku. Znajduje się na zielonym szlaku Zamków Piastowskich.

 W archiwum Schaffgotschów zachował się dokument w języku łacińskim, spisany w Otmuchowie w maju 1393 r. dotyczący fundacji kaplicy zamkowej.

Zamek Chojnik cieszył się złą sławą, gdyż jego właściciele zajmowali się od czasu do czasu raubritterstwem i napadali na przejeżdżających kupców.

Krzysztof Schaffgotsch został zamordowany przez swego szwagra Zedlitza w 1493 r. podczas podróży do Jawora. Jedną z ciekawszych atrakcji Chojnika jest trzechsetletni jawor rosnący na placu zamkowym.

Powyższy tekst pochodzi z książki –

Marian Świeży  -  ,, Zamki Twierdze Warownie” - wydawca: Foto Art. Alicja - Gryfów Śląski 2002

 Chojnik 

W gwiazdach zapisane*Zakład o życie * Kunegunda rzuca się w przepaść * Echo pięciu stron świata * Tajemniczy horoskop * Hrabia Schaffgotsch prowokuje pastora * Duch ze schroniska sypie iskrami * Wielki pożar.

Chojnik widać już z daleka. Stoi na górze, która ma 627 metrów  n.p.m. Od południa twierdza opiera się na 150 metrowej, opadającej do Piekielnej Doliny, granitowej ścianie.

Wiele wieków temu wzdłuż tej ściany spadała Kunegunda, córka zamkowego kasztelana. Próżny tatuś, chcąc dowieść swej junackiej sprawności przyjął zakład, że objedzie mury. Konia dosiadł, murów jednak nie zdążył okrążyć. W połowie drogi koń się potknął i wraz z jeźdźcem runął w przepaść. Córka nieszczęśnika przysięgła sobie, że wyjdzie za mąż tylko za tego, który dokona czynu planowanego niegdyś przez jej ojca. Mijały lata, a coraz to nowi szaleńcy starali się sprostać zadaniu postawionemu przez Kunegundę. Wszyscy ginęli, a zamek z roku na rok zyskiwał coraz gorszą sławę. W końcu na dziedzińcu stanął przepiękny rycerz. Kiedy zobaczyła go kasztelanka, nie było już wątpliwości, że przybysz nie zostanie poddany próbie, tylko pójdzie z Kunegundą prosto od ołtarza. Rycerz był jednak ambitny, przejechał bezpiecznie mury, rzucił kobiecie rękawicę i bez słowa wyjechał. Zrozpaczona panna skoczyła w przepaść lądując pupą na kamieniu. Od tamtej pory na skale widać podwójne zagłębienie, które przyjeżdżają oglądać turyści z najdalszych zakątków świata. Nie znamy dokładnie daty tego wydarzenia, wiadomo jedynie, że działo się to po prostu bardzo dawno, dawno temu.

 Chojnik powstał w połowie XIV wieku. Wzniósł go Bolko II Mały, wdowa po nim oddała zamek Gotsche II Schoffowi, protoplaście jednego z najwspanialszych, śląskich rodów - Schaffgotschów. Oni właśnie powiększali i umacniali twierdzę, a w 1410 roku (prawdopodobnie) na dziedzińcu postawili pręgierz.        

 Schaffgotschowie to jeden z najpotężniejszych śląskich rodów. Ich dobra rozciągały się od Hrabstwa Kłodzkiego aż po Gryfów i Mirsk. Już w XVI wieku kronikarze odnotowali, że tylko w samym Księstwie Świdnicko-Jaworskim żyje aż 25 rodzin Schaffgotschów. Należały do nich oprócz Chojnika, m.in. zamek Gryf, Karpniki i Stara Kamienica, a później Żmigród i Prusice.

Pierwsza wzmianka o rodzie pochodzi z 1174 roku i wynika z niej, że Hugo „de Schof" był w tym czasie kanonikiem katedry w Würzburgu. Nieco później przedstawiciele rodu „de Schoff' notowani są w Miśni, Turyngii i na Śląsku. Według legendy przybyli na Śląsk w ślad za św. Jadwigą, którą zawsze uważali za swoją patronkę. W XV wieku znaczenie rodu podniósł Gothard, i od jego imienia Gothard - Gotsche potomków rodu zaczęto nazywać Schaffgotschami.

Przedstawiciele rodziny od XV wieku regularnie pełnili obowiązki starostów księstwa świdnicko-jaworskiego. Jako jeden z nielicznych śląskich rodów Schaffgotschowie byli spokrewnieni z Piastami. W 1620 Hans Ulryk Schaffgotsch poślubił córkę księcia brzesko-legnickiego  Barbarę Agnieszkę. Była to jak na tamte czasy niezwykle wykształcona panna.  Miała własną bibliotekę złożoną z dwóch    szaf, w której znajdowało się aż 86 książek, co wzbudzało  szacunek  nawet uczonych. Mąż Barbary był właściwym twórcą potęgi rodu.

        *

Najsławniejszym z panów Chojnika był Hans Ulrich Schaffgotsch, który przez  małżeństwo z księżniczką Barbarą Agnieszką skoligacił swój ród z Piastami.  Hans Ulrich urodził się na zarnku Gryf. W wieku 16 lat  objechał połowe Europy. Był we Włoszech, Francji, Hiszpanii, Anglii, Flandrii i Niemczech.  Już jako dojrzały mężczyzna lubił urządzać wspaniałe, wystawne uczty. Brakowało mu zaledwie kilku lat do czterdziestki, kiedy na jedno z urodzinowych przyjęć zaprosił na Chojnik kilkudziesięciu przyjaciół. Był wśród nich pastor Andrzej Tym z Podgórzyna. Duchowny interesował się astrologią, sporządził   więc dla Schafgotscha horoskop, który miał być urodzinowym prezentem.

- Zginiesz przez zimne żelazo, panie - oświadczył pastor wręczając hrabiemu horoskop. Przy stole na chwilę zrobiło się nieswojo, ale po kilku minutach wszyscy zaczęli się śmiać.

- Co za bzdury - stwierdził Schaffgotsch. Długo studiował prawo nie wierzył więc w żadne siły nadprzyrodzone, ani wpływy gwiazd - Skoro wszystko zapisane jest w niebie, to niech pastor wykreśli horoskop dla jagnięcia, które zaraz wniesie służba.

Duchowny z początku się obraził. Tłumaczył, ze wykres astrologiczny można sporządzić tylko dla człowieka. Panie jednak bardzo nalegały, a czego nie robi się dla kobiet. Pastor poprosił więc o datę i miejsce urodzenia jagnięcia, coś popisał, policzył i wydał wyrok; zwierzę zostanie pożarte przez wilka. Hrabia Schaffgotsch wybuchnął śmiechem. Godzinę temu wydał przecież rozkaz, aby jagnię podać wieczorem do stołu. Zgromadzonym gościom długo jednak przyszło czekać na pieczeń. Kiedy służba nie przynosiła obiecanego jagnięcia, zdenerwowany hrabia zażądał od kucharza wyjaśnień. I co się okazało? Jagnię rzeczywiście zjadł wilk.

Często tak się zdarza, że przestajemy zauważać coś co stoi w naszym domu od wielu, wielu lat. Podobnie było na Chojniku. W latach, kiedy rządził tu Hans Ulrich Schgaffgotsch w kuchni trzymano nieszkodliwego wilka, który był używany do kręcenia rożna. Nikt nie zwracał na niego uwagi, wszyscy byli do wilka przyzwyczajeni jak do psa. Akurat w urodziny hrabiego, zwierzę również postanowiło sobie urządzić ucztę. Najbliższym daniem było pyszne jagnię. Oczywiście przepowiednię pastora i wydarzenie w kuchni można było uznać za niezwykły zbieg okoliczności, hrabia Schaffgotsch jednak się przeraził. I słusznie. W 1634 roku posądzony o spisek przeciwko cesarzowi został aresztowany, a w lipcu 1635 ścięty w Ratysbonie.

Kiedy aresztowano Schaffgotscha, Chojnik został obsadzony przez 42 ludzi cesarskiego generała Rudolfa Colloredo. Część wyposażenia zamku wywieziono do jego kwatery głównej. Jeszcze przez egzekucją właściciela, z Chojnika zabrano m.in. 99 hełmów, 14 arkebuzów, tyle samo pistoletów i 4 szable. Wkrótce w skarbcu cesarza Ferdynanda II znalazły się sprzęty i biżuteria Schaffgotschów; 56 dywanów, medaliony wysadzane diamentami i rubinami oraz dwa ciężkie, złote łańcuchy. Schaffgotschowie odzyskali splądrowany Chojnik dopiero w 1648 roku. Długo się nim nie cieszyli. 31 sierpnia 1675 roku piorun uderzył w zamkową wieżę, i twierdza doszczętnie spłonęła. Od tamtej pory została ruiną, a rodzina przeniosła się do pięknego, wygodnego pałacu w Cieplicach.

 

Po pożarze, na zlecenie kolejnego z Schaffgotschów, ruinami zaopiekował się najwybitniejszy śląski rytownik i szlifierz szkła tamtych czasów Fryderyk Winter. Na przełomie XVIII i XIX wieku wrota Chojnika były zamknięte. Klucze od bramy posiadał pewien mieszkaniec Sobieszowa, który na życzenie turystów udostępniał zamek do zwiedzania.

Na tę okazję komendant Chojnika wdziewał śmieszny strój wojskowy. Jego córki i żona przygrywały wchodzącym na harfach i z różnym skutkiem usiłowały śpiewać. Niektórzy goście kazali się wnosić na szczyt góry w lektykach, większość jednak pokonywała wysokość na własnych nogach. Nagrodą był wystrzał armatni na cześć gości, który w górach odbijał się pięciokrotnym echem. Około 1800 roku dobudowano do zamkowych murów drewnianą, okrągłą altanę, która dała początek przyszłemu schronisku.

Kiedy w 1816 roku zamek odwiedziła Izabella Czartoryska, tak opisała swoje wrażenia:    

"Widzieliśmy Chojnik, górę w pobliżu Cieplic. Aby się tam dostać, należy dojechać powozem do oberży we wsi u podnóża góry, gdzie czekają tragarze z lektykami. Byłyśmy cztery kobiety, wzięłyśmy  więc tragarzy, mężczyźni zaś poszli z przewodnikami pieszo. Olbrzymie skały, porośnięte drzewami, których korzenie czepiają się niepożytych masywów lub wiją się wśród szczelin i mchu pokrywającego głazy, sprawiały wrażenie dziwaczne i zdumiewające zarazem. Na każdym zakręcie pojawiały się wspaniałe widoki i pejzaże z całym przepychem Natury.

Znalazłyśmy się na szczycie dźwigane przez ludzi poczciwych, życzliwych i uśmiechniętych; nie mogłyśmy się nadziwić, że ich męczący wysiłek szedł w parze z niezmienną pogodą. Dobosz zaanonsował komendantowi nasze przybycie. To taki zwyczaj. Pochodzi z czasów, kiedy to było potrzebą, i będzie prawdopodobnie trwał tak długo, jak długo nie zabraknie chętnych, którzy zechcą obejrzeć Chojnik (...) Po obejrzeniu ruin podziwialiśmy rozległe, zachwycające widoki; miasta, wioski, łąki lasy i góry urozmaicały bogactwo krajobrazu. Potem zeszłyśmy do stóp zamku, aby napić się herbaty, mleka i chłodników. Córka komendanta, młoda i ładna dziewczyna usługiwała gorliwie i chętnie (...). Zawiadomiono nas, że zostanie oddany strzał z armatki, abyśmy mogli podziwiać echo, lecz najpierw odezwą się rogi myśliwskie. Udaliśmy się na wskazane miejsce i za chwilę dały się słyszeć rogi. W górskich wąwozach odpowiedziało wielokrotne echo, którego przedłużające się dźwięki miały w sobie coś niebiańskiego".

Hrabina Czartoryska była oczywiście bardzo romantyczna, ale kto by się nie rozkleił w takich okolicznościach? Chojnik opisywano zawsze w sposób, delikatnie mówiąc, bardzo poetycki. Powstawały wiersze, piosenki, opowiadania o twierdzy.

Z konwencji wyłamał się tylko John Quincy Adams, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych, który do zamku trafił w 1800 roku. Ruiny wywołały w racjonalnym Amerykaninie zgoła inne przemyślenia: 

Kiedy zbieraliśmy dziko rosnące maliny na ruinach apartamentów, przyszło nam na myśl, że był on około 200 lat starszy od odkrycia Ameryki i zastanawialiśmy się nad biegiem czasu, który w ciągu pięciu wieków zamienił ośrodek życia społecznego w dziką, opuszczoną ruinę, podczas gdy w naszym kraju zmienił pustkę na kwitnące miasta. Ruiny starego zamku, widok tak częsty w tej części świata, zawsze przywodzi mi na myśl te refleksje, ponieważ kontrast wzmaga nasze poczucie bezpieczeństwa z pomyślnego stanu naszego kraju". No cóż, niech każdy sam skomentuje sobie słowa pana prezydenta...

 

W II połowie XIX wieku schronisko na Chojniku oferowało 50 różnych posiłków i napoi. Ściągano tu na koncerty orkiestry dęte, urządzano festyny z loteriami i nabożeństwa ewangelickie.

Zamek cieszył się wielkim powodzeniem również z powodu tajemniczej zjawy, która nawiedzała schronisko. Z 1890 roku pochodzi najstarsza wiadomość o duchu krążącym nocą po pokojach i straszącym przebywające tu osoby. Informacja z 1893 roku podaje, że chodząca po budynku „nadprzyrodzona zjawa jest postacią promieniującą i bezszelestnie poruszającą się w środku nocy po pomieszczeniach schroniska i przesuwającą niektóre przedmioty na swej drodze." Notatki o duchu z początku XX wieku są dłuższe i bardziej dokładne. W schronisku turyści odczuwali często dziwne drgania, widzieli tryskające spod podłogi iskry oraz krzesła, które same przesuwały się po korytarzu. Duch był powodem wizyt wielu spirytystów na Chojniku, każdy miał swoją teorię na temat dziwnych zjawisk. Jedni twierdzili, że daje o sobie znać Kunegunda, niektórzy stawiali na ściętego Hansa Ulricha Schaffgotscha, inni uważali, że po schronisku krąży duch giermka, który z nieszczęśliwej miłości rzucił się kiedyś z zamkowej wieży. Podobno i dzisiaj w ruinach można spotkać tajemniczą zjawę. Na pewno natomiast natkniecie w Chojniku na prawdziwych rycerzy.

Od 1993 roku działa tu Bractwo Rycerskie Zamku Chojnik, a co roku, we wrześniu w twierdzy potykają się w turniejach miłośnicy starego oręża.

Powyższy tekst pochodzi z książki –

  Joanna Lamparska  “Tajemnice  Zamki Podziemia - Przewodnik jakiego nie było”  - ASIA PRESS - Wrocław 1998

 

Nie wiadomo, kto pierwszy i kiedy wpadł na pomysł   wnoszenia   wędrowców na szczyty. Z całą pewnością podróż w ten sposób odbył   hrabia   von   Schaffgotsch już w 1681 r., gdy udawał się na poświęcenie kaplicy na Śnieżce. Należy jednak sądzić, że nie on był wynalazcą podróży lektyką i że nie od Śnieżki wywodzi się ta forma turystyki w Karkonoszach.

Na wielu XVII-XIX-wiecznych ilustracjach i obrazach widoczni są tragarze niosący turystów w lektykach. Najwięcej takich widoków znanych jest z Chojnika i Śnieżki. I właśnie wydaje się, że w Karkonoszach zwyczaj ten zapoczątkowano na trasie z Sobieszowa na Chojnik. Przemawia za tym nie tylko wiek ilustracji, ale i fakt, że zamek był najpopularniejszym miejscem w pobliżu uzdrowiska, chętnie i licznie odwiedzanym przez kuracjuszy. Leżał w zasięgu możliwości nawet niezbyt zdrowych i starszych osób. Dla ich wygody miejscowa ludność zaczęła konstruować lektyki, w których mniej sprawni, lub tylko rozleniwieni a bogatsi, mogli bez osobistego wysiłku dotrzeć na szczyt.

W literaturze utarto się określenie „lektyka", mówi się też o tragarzach lektyk. Nie jest to całkiem słuszne, bo lektyka kojarzy się z obudowanym fotelem (czasem dwuosobowym), a więc kabiną, przynajmniej z siedzeniem pod baldachimem. Tymczasem w wydaniu karkonoskim mamy do czynienia z odkrytym drewnianym krzesłem, raczej fotelem - bo z poręczami. Fotel umieszczano  na dwóch drągach połączonych szlejami. Niosło go dwóch tragarzy. Taka konstrukcja jest uzasadniona w górach, gdzie ważna jest mała waga i zwrotność, umożliwiająca manewrowanie na krętych ścieżkach i stromych podejściach. Noszenie turystów szybko stało się popularne Moda na ten sposób podróżowania nasilała się przez cały wiek XVIII, aby apogeum osiągnąć w początkach XIX w. Później zaczęła już zanikać, ale incydentalnie utrzymywała się bodaj do początków XX w.   Próbowano ją też upowszechniać w innych rejonach Sudetów, jednak bez powodzenia. Jedynie ze Szczelińca Wielkiego mamy doniesienia o wykorzystywaniu lektyk, jednak tylko przy wnoszeniu Bardzo Ważnych Osobistości, takich ówczesnych VIP-ów.

Właściwie od połowy XVIII w., z nasileniem w XIX w., krytykowano ten sposób podróżowania, u części gości protesty budziło traktowanie ludzi jak zwierzęta pociągowe. Z drugiej strony zwracano uwagę, że w zasadzie wszystko jedno, czy tragarz niesie turystę, czy jego bagaż. Były to jednak nieliczne głosy światłych osób, nie znajdujące zrozumienia nie tylko u korzystających z lektyk, ale też u tragarzy, dla których wnoszenie turystów stanowiło zazwyczaj jedyne źródło dochodu, zresztą niewielkiego.

Przewodnik Juliusa Eberta, wydany w serii „Griebens Reise-Bibliothek" w 1888 r. podaje cennik maksymalny na usługi. I tak: wynajęcie przewodnika kosztowało 5 marek za dzień, a „dwóch tragarzy lektyk 11 marek za pełny dzień, bez pretensji do wyżywienia. Za pół dnia, do 6 godzin, należy się połowa tej stawki. Nadto za przejście mniejszej trasy, oddzielny cennik, według «Policyjnego zezwolenia dla przewodników górskich i tragarzy lektyk...»". Podobnie było po czeskiej stronie, gdzie stawka w Janskych Laznech i Špindlerův Mlynie wynosiła 5 marek, co równało się 3 florenom. Według tego samego cennika wynajęcie konia pod wierzch kosztowało 12 marek za dzień, z Sobieszowa na Chojnik tylko 3 marki, a z Sobieszowa na Wielki Szyszak 6 marek. Daje to pojęcie o wartości tragarzy i ich zarobkach.

Powyższy tekst pochodzi z książki –

Marek Staffa -  ,,Karkonosze” -  Wydawnictwo Dolnośląskie -  Wrocław 1996