Strona internetowa  http://www.sztolniekowary.pti.pl/

http://www.sztolniekowary.pl/

 SZTOLNIE w Kowarach

 

Sudeckie kopalnie uranu

Sztolnia w Kowarach

Sudeckie kopalnie uranu

(SUDETY) Kopalnie uranu w Sudetach przez wiele lat były okryte tajemnicą. Nic dziwnego. Trwała zimna wojna i wyścig zbrojeń. Dopiero po latach ujawniane są kolejne informacje. Ile rud uranu wyeksploatowano? Ile wywieziono do Związku Radzieckiego? W jakich warunkach pracowali ludzie? Te pytania dręczyły wielu Polaków. Dziś, magia uranu przyciąga do zakazanego przez lata uroczego zakątka Sudetów turystów...

Rosjanie w Kowarach

Pierwsze informacje o uranie w Sudetach pochodzą jeszcze z 1863 r. W 1929 r. Niemcy wyeksploatowali z rejonu Kowar 9 ton rud tej substancji. Próby wysłano do zakładu przeróbki pod Berlinem. Okazało się, że są bardzo bogate. Tuż po tym kopalnię zamknięto. Nastał wielki kryzys. Ponownie rozpoczęto eksploatację rud żelaza w 1935 r. Przy tej okazji, do 1942 r., wydobyto 72 tony rud uranu. Naukowcy walczących stron koalicji prześcigali się w jego zastosowaniu. Efekt ich prac świat poznał w 1945 r.

Po zakończeniu działań wojennych, 23 lipca 1945 r., kowarska kopalnia „Wolność” została oficjalnie przejęta od Niemców przez polską administrację.

- Jeszcze w 1945 r. część chodników odwodniono i wznowiono eksploatację rud żelaza – nie wiedząc, czy też nie chcąc nic wiedzieć o uranie – wspomina Władysław Adamski, przez lata główny geolog kopalni i jej ostatni dyrektor. - W 1947 r. przyjechali ruscy specjaliści. Przywieźli aparaturę, która umożliwiała badanie promieniowania. Pojeździli po wszystkich wyrobiskach Dolnego Śląska. Przedstawili opinię, że istnieje tu możliwość eksploatacji rud uranowych. W związku z tym od 1 stycznia 1948 r., na podstawie podpisanego porozumienia między Polską a Związkiem Radzieckim z 15 września 1947 r. powołano specjalistyczne przedsiębiorstwo „Kowarskie Kopalnie”. Przejęło ono pod swoje skrzydła kopalnię „Wolność” i rozpoczęło poszukiwania, eksploatację i wywóz do ZSRR rud uranowych. W 1951 r. zmieniono nazwę na Zakłady Przemysłowe R1.

Miliony prób

Zakład zaczął się rozrastać bardzo intensywnie. Już w 1950 r. pracowało w nim blisko 4000 osób. Rok później już 7000. Prace były finansowane przez ZSRR. Badania na terenie Sudetów, Górnego Śląska i Gór Świętokrzyskich prowadzili tylko specjaliści radzieccy. Pierwsza grupa Rosjan liczyła 43 osób.

- Nie było to ruskie przedsiębiorstwo, tylko polsko – ruskie. O, tak powiem - mówił mi Władysław Adamski.

- Dziennikarze lubią pisać, że musiało to być NKWD. Jednak bardzo często byli to dobrzy specjaliści od radiometrii, czy geologii, w późniejszym czasie znani profesorowie uniwersytetów i akademii m. in. w Moskwie i Leningradzie. Oczywistą jest rzeczą, że zawsze wśród nich musiał być jakiś „enkawudowiec”.

Największa grupa Rosjan w 1952 r. liczyła 58 osób. Zakładano grupy geologiczno - poszukiwawcze, które prowadziły na Śląsku intensywne badania. W 1951 r. było ich aż 18. Rozgrzebano wówczas wiele sztolni i wykopano sporo szybików poszukiwawczych. Zainstalowano aż 15 milionów punktów pomiarowych do badania zawartości radonu w powietrzu glebowym. Samych analiz wód, studni i ścieków pod kątem występowania radonu, radu i uranu w osłonie górskiej Kowar było siedem tysięcy. To są ogromne liczby. Dziś żaden geolog z instytutu geologicznego nie mógłby sobie pozwolić na taki rozmach badań i prac górniczych.

- Dyrektorem kowarskiej kopalni był zawsze Polak, nigdy Rosjanin, a zastępcą zawsze Rosjanin, nigdy Polak – podkreśla Adamski. Tak do 1956 r. Gdzie były rudy uranu? - Wcale nie na kopalni Wolność. Wielu mówi jak w tych sztolniach promieniuje. Bzdura. Uran eksploatowano głównie z pola „Wulkan”. Aż do bardzo dużych głębokości. Mniejsze ilości wydobywano w Miedziance. Odkryto też nieznane Niemcom złoże „Podgórze”, znajdujące się w dolince za kopalnią „Wolność” (później było tam inhalatorium radonowe). Eksploatacja sięgnęła kilkoma sztolniami aż do gł. 700 metrów. Z tych rud wydobyto 200 ton metalu. Surowiec był wywożony do ZSRR. Obecnie wyrobiska te są zatopione. W rejonie Kowar wydrążono 24 sztolnie, z których 90 procent nie miało nic wspólnego z eksploatacją uranu. Miały one charakter poszukiwawczy. Badano uskoki i pewne zagadnienia geologiczne. Oczywiście ludzie z przyzwyczajenia mówią, że są pouranowe. Leżące u ich stóp hałdy nie są promieniotwórcze. Tylko niektóre wyrobiska i sztolnie związane bezpośrednio z uranem mają podwyższone zawartości promieniowania i wody radoczynne. Te okolice i tak mają nieco podwyższoną radioaktywność, która istnieje bez względu na to czy było tu kopalnictwo uranu, czy też nie. To efekt przeszłości i budowy geologicznej tej części Sudetów.

Resztki dla Polaków

W 1962 r. kopalnia w Kowarach zakończyła działalność. Pozostały budynki i hałdy z rudą nie nadającą się na wywóz do ZSRR (poniżej 2 kg metalu w tonie rudy). W roku następnym zwieziono tu także urobek z Radoniowa i innych kopalń. Później polscy uczeni opracowali ważny program rozwoju energetyki jądrowej.

- Mieliśmy zbudować dwie elektrownie atomowe – mówi W. Adamski. - Instytut Badań Jądrowych (IBJ) przeprowadzał różnego typu projekty. Były plany związane z otrzymywaniem koncentratów uranowych i oczyszczaniem elementów paliwowych dla elektrowni jądrowych. W latach 1963-72 prowadziliśmy przeróbkę tych ubogich zapasów. Wkrótce okazało się, że IBJ potrzebował zaledwie kilka kilogramów prób do badań. Reszta poszła do ZSRR jako 56-60 – procentowy koncentrat uranu, taki elegancki żółty proszek. Ostatni w Sudetach zakład przeróbki zakończył żywot w 1972 r.

Uran dla turystów

Wrocławscy naukowcy uczestniczyli w drugiej połowie lat 90-tych w realizacji programu PHARE nt. „Koncepcji rekultywacji skutków działalności górnictwa rud uranu w krajach Europy Środkowej i Wschodniej”. Dokonali ogólnego bilansu górnictwa uranu w Polsce.

- W sumie w Sudetach działało 8 kopalń rud uranu. Były to Wolność (Kowary), Podgórze (Kowary), Liczyrzepa (Kowary), Miedzianka, Wojcieszyce, Radoniów, Dziećmorowice i Kopaliny – mówi prof. Wojciech Ciężkowski z Politechniki Wrocławskiej

Z prac wynika, że w latach 1948-63 efektem działalności kowarskiego zakładu, nadzorującego pozostałe kopalnie w Sudetach, było odkrycie 120 miejsc o podwyższonej zawartości uranu. W sumie wykonano tu 160 km wierceń rdzeniowych, 49 kilometrów podziemnych wyrobisk oraz 204 tys. m sześc. rowów i wkopów geologicznych. Ogółem wydobyto blisko 700 ton metalicznego uranu. W całości trafił on do naszego wschodniego sąsiada. Czy to dużo? Wydobycie uranu w Polsce stanowiło zaledwie 0,3 proc. wydobycia w krajach socjalistycznych Europy bez Bułgarii (wciąż ma utajnione dane) i ZSRR. Najwięcej w grupie tej produkowali Czesi – aż 46 proc. Zdaniem naukowców tak mała skala to także niski stopień degradacji terenu. Jednak wielu ludzi, przez lata, pracowało w warunkach zagrażających zdrowiu i życiu. To osobna historia.

***

Dziś pod Kowarami ponownie zarabia się na uranie. Jedna ze sztolni poszukiwawczych została udostępniona turystom. Powstała w niej podziemna ekspozycja o górnictwie rud uranu i żelaza oraz wystawa minerałów. Niewielkie Kowary skazane przed laty na izolację i zapomnienie stały się kolejnym, obok Szklarskiej Poręby i Karpacza, ośrodkiem turystycznym u podnóża Karkonoszy.

autor:Krzysztof Maciejak

Sztolnia w Kowarach

Miejsce, niegdyś okryte ściśle strzeżoną tajemnicą, jeszcze dziś kryje wiele zagadek. Tu wzdychają skały, a może uwięziony pod ziemią strumień? Tu meteor spełnia życzenia, pod warunkiem, że kierowane są dla bliskich. Tu można zobaczyć ametysty, czy granaty i czarnego moriona, który przywołuje, bądź odgania śmierć. Zakamarki pouranowej sztolni stale tchną magią.

Już Walonowie...

- Był wiek XII, kiedy pojawili się tutaj poszukiwacze skarbów z całej Europy - opowiada Barbara Badowska - Średniawa, lider trasy podziemnej kowarskiej sztolni. - Bo też było czego szukać. Strumienie obfitowały w perły rzeczne, a okolica - w złoto, srebro i minerały przeróżne. Poszukiwacze, nazywani przez siebie Walonami, interesowali się kryształami górskimi, agatami, granatami, chalcedonami... Jeszcze dzisiaj można je tu spotkać. Potem najważniejsze stały się rudy żelaza. - A było to tak: Laurentus Angelus, jeden z Walończyków, tak się zezłościł bezowocnymi poszukiwaniami minerałów, że grzmotnął siekierą w skałę i siekiera do skały przywarła. Miał szczęście, bo żelazo było wtedy tak cenne jak złoto – dodaje.

... i Maria Skłodowska

W 1927 roku odkryto w rejonie Kowar złoża rud uranu. Trwały wówczas badania nad tym pierwiastkiem. Stąd otrzymywała próbki do badań Maria Skłodowska i inni naukowcy w całej Europie. Kiedy okazało się, że to także paliwo nuklearne, w czasie II wojny Niemcy zintensyfikowali wydobycie. Pozostawione przez nich w 1945 roku dokumenty mówią, że uran z Kowar miał być wykorzystywany do produkcji rakiet V-1 i V-2.

Tajemnica R-1

Kiedy po wojnie eksploatacją rudy uranowej zajęli się Rosjanie, rejon miasta zamknięto dla obcych. Wszystko, co działo się w kopalni, objęte było ścisłą tajemnicą. O tym, jak gospodarzą tam Rosjanie krążyły legendy. Ile stąd wywieziono rudy - do dzisiaj nie wiadomo. Podobno tyle, że kowarskim uranem mogli uzbroić ponad 200 głowic. W 1957 roku kopalnię przejęli Polacy, ale wyprodukowanie bomby wodorowej zmniejszyło zapotrzebowanie na uran. Sztolnie zaczęto zamykać. Potem Politechnika Wrocławska urządziła tu m.in. poligion doświadczalny dla górniczych brygad ratowniczych.

Dobry radon

Podczas drążenia góry Sulica, stwierdzono, że w jednym ze zboczy nie ma uranu, więc w tej sztolni urządzono magazyn materiałów wybuchowych. Ale był radon, leczniczo działający na schorzenia górnych dróg oddechowych, alergie, nadciśnienie i choroby kobiece. W 1983 roku powstało więc tutaj inhalatorium radonowe, którym zawiadowało cieplickie uzdrowisko. W pewnym momencie PPU Cieplice zabrakło pieniędzy na jego utrzymywanie. Inhalatorium zamknięto, a „klucze” przekazano gminie. Ta w 1995 roku sprzedała sztolnię prywatnej osobie, ale dalej nic się tam nie działo.

Jelenia struga

Trzy lata póżniej tym tajemniczym miejscem zainteresowało się dwóch przedsiębiorców - Wojciech Jabłoński i Marek Jankowski. - Odkupili sztolnię z przylegającym do niej terenem i zaczęła powstawać „Jelenia struga”. Tajemniczą sztolnię udostępniono zwiedzającym, w pobliżu niej powstaje pensjonat i - w założeniu - tani hotel dla tych, którzy chcieliby skorzystać z leczniczych właściwości radonu, lada dzień bowiem ruszy w podziemiach nowe inhalatorium.

Skarby ziemi

W sztolni jest zimno, ciemno i wilgotno. Przez pewien czas jedynym oświetleniem jest latarka przewodnika. Nagle rozbłyska światło, ukazujące dziwny kamień. - To prawdziwy meteoryt - mówi Barbara Badowska - Średniawa. - Ma tę właściwość, że spełnia życzenia, ale pomyślane nie dla siebie, tylko dla innych. Znowu ciemno i tajemniczo. Wtem wyłaniają się nieprzebrane skarby, mieniące się niespotykanymi barwami. Wielkie klejnoty, wypełniają jaskinię. - To grota ametystów - wyjaśnia przewodniczka. - Za chwilę zobaczymy inne, równie piękne minerały, a może piękniejsze? Oglądamy grotę górskich kryształów z czarnym morionem, który niegdyś czarownicy używali go do przywoływania, bądź odganiania śmierci. Potem grota agatowa, chryzoprazów... I miejsce mrożące krew w żyłach, gdzie licznik Geigera trzeszczy jak oszalały.

- Nie ma niebezpieczeństwa - uspakaja Barbara Badowska - Średniawa. - Pozostało tu trochę śladowych ilości uranu.

Tajemnice

- Pewnie nigdy nie dowiemy się, dlaczego ten przodek zaminowano, ale go nie odstrzelono, tylko... zamurowano - mówi przewodniczka. - To bardzo dziwne. Z tego przodka wydrążono wąski tunel w głąb góry. Kiedy nad jego wejściem różdżkarze powiesili whadełko, to wychyliło się w jedną stronę i tak zostało, jakby było na drucie, a nie na nitce. A jeśli do tego tunelu się wejdzie, słychać głębokie westchnienia. Czy to wzdychają kamienie, czy strumień uwięziony w skałach - nie wiadomo. Nie wiadomo też, dlaczego cięte róże w kaplicy świętej Barbary nie więdną przez długie tygodnie. Kwiaty w wazonie stoją przez miesiąc i wyglądają tak, jakby ogrodnik ściął je wczoraj...

Bożena Bryl - NaszeMiasto.pl