Dolina Obři Důl i Kocioł Upska jama

  -  jest to  znak niemy jaki posiada Obři důl

Sztolnie pod Śnieżką

OPIS Tadeusza Stecia- Sudety Zachodnie

Dixowie z doliny Obři Důl

Obři důl. Największy w Karkonoszach kocioł polodowcowy, w którym bierze początek Upa. Lodowiec wypełniający niegdyś kocioł mierzył ponad 5 km dł. i do 100 m grub. Ogółem naliczono 6 pasów moren czołowych. Najniższe schodzą niemal do Pecu, na wys. 810 m. Obři důl należy też do najgłębszych dolin Karkonoszy. Dno kotła leży na wys. 900—970 m, zaś górne krawędzie — 1350 —1450. Masyw Śnieżki górujący nad kotłem urwistą, 600 m wys. ścianą jest od strony pd. wyjątkowo imponujący. Szczególnie bogato urzeźbione są skaliste stoki Studnični hory i rozległej, podmokłej Równi. Od pd. ku pn. występują tu kolejno: Wielka i Mała Studnični jáma (dwa małe, boczne kociołki polodowcowe, zawieszone wysoko nad główną doliną), Čertova Zahrádka (stromy, skalisty żleb), Čertův hřebinek (skalista grzęda). Właściwy kar polodowcowy nosi nazwę Upskiej Jamy i wcięty jest głęboko między Studnični h. i Równię. Część Upskiej jamy nosi nazwę „Krakonošova zahradka"; jest to trudno dostępna, stroma łączka, podcięta urwiskami i odwodniona Lawinowym i Śnieżnym Potokiem; wiążą się z nią liczne legendy o Duchu Gór. Szczególnym ożywieniem krajobrazu Upskiej Jamy jest Wodospad Upy: spada ona z zach. ściany kotła nieprzerwanym ciągiem kaskad o łącznej wysokości do 200 m.

Strefa bezleśna o wielkim bogactwie podalpejskiej flory zaczyna się już na wys. 900 m. Szczególnie bogata we florystyczne osobliwości jest ,,Krakonošova zahrádka". Spotkać tu można miniaturową wierzbę zielną, skalnicę naprzeciwlistną, rozrzutkę alpejską, zawilec narcyzowy. Wiosną występuje masowo pierwiosnka najmniejsza.

Cały górny odcinek kotła jest zimą lawiniasty; najstarszą wzmiankę o rozbiciu przez lawinę dwóch bud pasterskich z ludźmi zapisano już w r. 1666. Później urwiska kotła były wielokrotnie widownią dramatycznych wypadków. W r. 1897 osuwisko ze zboczy Růžovej h. zasypało 2 budy pasterskie grzebiąc żywcem 5 ludzi. Osuwisko leży tuż przy szlaku i oznaczone jest kapliczką i tablicą pamiątkową.

Naturalne bogactwa okruszcowanych łupków kontaktowych górnej dol. Upy zostały rozpoznane bardzo wcześnie. Po r. 1511 rozpoczęli tu swą działalność miśnieńscy górnicy. Wielka eksploatacja mineralnych bogactw (arsen, miedź, złoto, srebro, ołów, siarka) rozpoczęła się w trzydziestych latach XVI w. Na panoramicznej mapie Karkonoszy w 2 poł. XVI w. w Obřim dole zaznaczonych jest 10 szybów i sztolni, piec hutniczy, warzelnia witriolu oraz kuźnice. Z r. 1577 pochodzi pierwsza wiadomość o wyjściu 12 osobowej grupy turystów przez Obři důl na szczyt Śnieżki.

Górnictwo upadło w XVII w., by ożyć w 1 poł. XIX w. oraz po raz ostatni na krótko także i po II wojnie światowej. Pamiątką są różnego wieku hałdy i otwory starych sztolni.

We wsch. części, tuż u podnóża Śnieżki, Równia podcięta jest dwoma głębokimi, polodowcowymi kotłami (Łomniczki i Obři důlem). Przesmyk między nimi nosi nazwę Przełęczy pod Śnieżką (1394 m). Zwęża się ona do 80 m, a jej środkiem przebiega granica polsko-czeska oraz szlaki na Śnieżkę: niebieski i czerwony.

powyższy opis pochodzi z przewodnika: TADEUSZ     STEĆ -  SUDETY ZACHODNIE  wydawnictwo SPORT I TURYSTYKA - WARSZAWA 1965

 

Obři důl ma swój tzw. niemy znak w kształcie strzałki skierowanej w dół - Znaki nieme umieszczane są  w widocznych miejscach dla turystów (najczęściej są to skrzyżowania)-wykonane są one z blachy.wyd. C.Mattis, Obri dul, po 1821r. litografia kol. właściciel:Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze

LATEM ZNOWU DO KOPALNI KOVÁRNA

Zeszłoroczne doświadczenia z próbnego udostępnienia historycznej kopalni Kovárna w dolinie Obři důl potwierdziły nadzieje pomysłodawców i realizatorów projektu. W ciągu lata podziemia pod Śnieżką zwiedziło wielu ludzi. Reklamą były również słowa uznania z ust prezydenta Václava Klausa po jego sierpniowej wizycie. Wielkie komory i chodniki wykuli górnicy wydobywając rudy żelaza, arsenu i miedzi w ciągu długiego okresu, którego początki sięgają późnego średniowiecza a koniec czasów najnowszych, w których poszukiwano źródeł surowców strategicznych a czego zaprzestano dopiero w 1959 roku. Grotołazi z Czeskiego Towarzystwa Speleologicznego - z grupy Albeřice po kilkuletnich pracach przygotowawczych w kopalni Kovárna w I strefie parku narodowego wyczyścili, zabezpieczyli i przygotowali do zwiedzania jej fragment. Zwiedzać ją mogą ograniczone liczebnie grupy i tylko w określonych terminach. Największe zainteresowanie zwiedzających wzbudziła praktyczna demonstracja wydobywania rudy replikami średniowiecznych narzędzi górniczych, czyli oskardem i młotkiem. Do kopalni wchodzi się z przewodnikiem sztolnią dziedziczną Barbora przy byłej szopie Kovárna dwadzieścia minut za kapliczką w dolinie Obří důl. Przed tym każdy zwiedzający wyfasuje hełm z lampą i płaszcz ochronny. Do podziemi należy się ubrać cieplej, bowiem i latem jest tam tylko 5 - 7oC i 100% wilgotność. Warunkiem wpuszczenia do podziemia sa porządne buty i wiek ponad 12 lat. Po uzgodnieniu z KRNAP-em w roku bieżącym ilość dni, w których kopalnia będzie dostępna zwiększy się o jeden dzień. Kopalnię można zwiedzać od 1 lipca do co najmniej końca sierpnia w każdy czwartek, piątek i sobotę a w niedzielę po wcześniejszym zakupieniu biletów w centrum informacyjnym Veselý výlet - Pec pod Śnieżką. Wpuszczane są grupy najwyżej dziesięcioosobowe o 10:00, 11:30,13:00,14:30 i o 16:00 godzinie. Radzimy wykupić sobie bilety na których jest wydrukowana mapka jak dojść do kopalni oraz podstawowe zasady bezpieczeństwa, wcześniej albo je sobie przynajmniej w centrum informacyjnym zarezerwować. Po uzgodnieniu można mieć za tę samą cenę wykład w języku niemieckim. Z centrum miejscowości Pec pod Śnieżką droga do kopalni trwa ponad półtorej godziny - dlatego należy wyruszyć w porę. Zwiedzanie z uwagi na dalsze grupy musi rozpoczynać się dokładnie o wyznaczonej porze a przesunięcie do następnej grupy nie jest możliwe.

 

www.pecpodsneztou.cz

artykuł z czeskiego czasopisma ukazującego się także w języku polskim:  VESELÝ VÝLET numer   / 24     2005

Dixowie z doliny Obři Důl

 

1 maja 2004 roku przy okazji naszego wejścia w skład państw członkowskich Unii Europejskiej przypomnieliśmy sobie fakt, że już kiedyś w przeszłości ponad sto lat byliśmy częścią dużego państwa, którego granice południowe tworzyło Morze Adriatyckie i Dolomity. W XVI wieku przyszli do Karkonoszy za pracą drwale i górnicy z innych części austriackiej monarchii nawerbowani przez czeskie urzędy królewskie.  Wśród nich prawdopodobnie byli również osadnicy z dzisiejszych Niemiec. Obecnie w konfrontacji z otwartym europejskim rynkiem pracy wędrowanie za pracą do obcych krajów wydaje się nam już mniej ciekawe, ale jeszcze przed piętnastoma laty zazdrościliśmy naszym przodkom. Zagmatwane związki wielonarodowej Europy najlepiej ilustruje historia rodziny Dixów, która przed 400 laty osiadła w Obřím dole. Nazwisko Dixów zapisywano różnie: Tix, Titz, Tixen, Diex, Dietz albo jeszcze inaczej. Wiadomo , że wywodzi się z Francji wschodniej. Część z nich w wyniku przesunięcia granic na początku XVI wieku znalazła się w Niemczech i uległa germanizacji. Inni Dixowie odeszli do Holandii i Belgii, gdzie mieszkają do dzisiaj. Dixowie mówiący po niemiecku około roku 1600 znaleźli pracę w Karkonoszach. O najstarszym nam znanym wiemy tyle, że jego imię było Christoph i że miał  co najmniej dwóch synów. Friedrich mógł być  pierwszym   Dixem   urodzonym w 1625 roku w nowym miejscu zamieszkania. Najprawdopodobniej to właśnie on został zapisany jako jedyny Dix w najstarszym spisie 115 osadników Małej i Wielkiej Upy z 1644 roku. Nas bardziej interesuje jego brat Malchar, czyli Melichar Dix, który urodził się około 1625 roku. Według zapisu w księdze metrykalnej Maršova pod datą 22 czerwca 1659 wdowiec „Melchior Dietz, Kopperwassersieder in Riesengrundt", czyli człowiek pracujący z miedzią z Obřígo dolu ożenił się z Dorotheą Demuthową z tego samego miejsca. To czy pracował tylko przy obróbce miedzi, czy też ją wydobywał, prawdopodobnie pozostanie dla nas tajemnicą, ale z dalszych zapisów wynika, że ich dzieci i wnukowie osiedlili nie tylko Obři důl, lecz i osadę Zelený Potok w miejscowości Pec pod Śnieżką oraz Vavřincův důl w Wielkiej Upie. Najbardziej znanymi potomkami Melichara Dixa byli młynarze z Wielkiej Upy. Ignaz Dix, już trzeci o tym imieniu, otworzył w XIX wieku ścieralnię drewna w Temnym Dole. Piękny kamienny budynek bezpośrednio pod zameczkiem leśnym Aichelburg stoi do dnia dzisiejszego. Dziewiątym bezpośrednim potomkiem Melichara jest Frantiszek Dix z Pilzna. Jest przedstawicielem linii czeskiej, jego przodek przeprowadził się z Obřígo dolu w 1799 roku ku Nowej Pace. Pan Frantiszek jest właściwie podwójnym Dixem, bowiem ojciec wziął sobie za żonę Marię Dixowa pochodzącą z linii młynarzy. Ich  rodziny złączyły się w ten sposób po upływie 270 lat. Nie dziw zatem zainteresowanie Frantiszka losami Melichara i jego potomków Jednakże większość krewnych po roku 1945 musiała Karkonosze opuścić i przenieść się do Niemiec. Ostatnimi Dixami byli Vinenz Dix z osady Zielony Potok z małżonką Marią, która zmarła mając bez mała sto lat po 1970 roku. Ale ich potomkowie pod Śnieżką zostali. Do rodziny Vinzenza należy na przy-kład jeden z najlepszych czeskich narciarzy zjazdowych wszech czasów Míla Sochor. Najprawdopodobniej potomkami Melichara Dixa są również pracownicy przemysłu miedziowego z Obřígo dolu. I chociaż dzisiejsi Dixowie mówią po francusku, holendersku, flamandzku, niemiecku i czesku spotkali się w jednym społeczeństwie.

Olbrzym Dix

Jeszcze przed stu pięćdziesięcioma laty mówiono o Obřím dole jako o rzeszy ducha gór Liczyrzepy. Miejscowi ludzie niewytłumaczalne zjawiska przypisywali na konto tajemniczego sąsiada. Liczyrzepę spotkał prawie każdy. Jedno ze spotkań zanotował kronikarz Stefan Dix. Opisaną przygodę opowie-dział mu karczmarz ze schroniska Kovárna, były górnik z miejscowych kopalń - Anton Mitlöhner.

Augustin Dix z chałupy w Obřím dole żywił się noszeniem rudy z kopalń do huty arsenu w Pecu pod Śnieżką. Był to chłop na schwał. Pewnego razu wyskoczył sobie na Śląsk po przemyt. W drodze powrotnej Przy ostrym kamieniu w Rudnym Parowie zaskoczył go strażnik graniczny.Chwycił go za rękę. Tinus, jak go do tej pory nazywano, wyrwał mu się a przy tym strażnik stracił równowagę i spadł pod drogę. Dix przeskoczył gładką ścianę skalną i uciekał aż się za nim kurzyło mniej więcej w tym samym kierunku, w którym spadł cesarski strażnik. We właściwej chwili zniknął w sztolni. Nieopodal górnicy segregowali rudę i uważnie śledzili gonitwę. Kiedy wreszcie strażnik wygrzebał się z powrotem, wszyscy patrzyli w doł na miejsce, gdzie przed chwilą zniknął Tinus. Strażnik ze spojrzeń tych wywnioskował, że przemytnik, którego gonił już jest na dnie Obřígo dolu i puścił się w pogoń. Wejścia do sztolni nie zauważył. Tinus rzucił plecak z towarem górnikom i ze słowy: „Myśliwy mi tego nie weźmie" zniknął w podziemiu. Górnicy ładunek ważący 56 kilo schowali i o całej przygodzie by szybko zapomnieli. Ale Tinus wyszedł ze sztolni przy kuźni górskiej i przebiegł kuźnią dokładnie między miechami tłoczącymi powietrze do paleniska a kowalem Ulmannem pracującym przy kowadle. Stary kowal skarżył się później mistrzowi zmiany przed górnikami, że go zbił z nóg jakiś olbrzym, który niespodziewanie wyskoczył ze sztolni. Od tej pory nikt inaczej Tinusa nie nazwał niż Riesa, czyli Dix Olbrzym.

artykuł z czeskiego czasopisma ukazującego się także w języku polskim:  VESELÝ VÝLET