KARKONOSZE

Pieszo-konno-lektyka

Śnieżka spory o miedzę

 Karpacz-Śnieżka

na Śnieżkę w bieliźnie

 Śnieżka dla opornych

 

Śnieżka

Nie uciekniesz od królowej  

 

 

  

Większość artykułów pochodzi ze strony http://wroclaw.naszemiasto.pl/serwisy/przewodnik_sudecki/


Śnieżka dla opornych

Chyba każdy był kiedyś na Śnieżce, która stanowi żelazny punkt programu wycieczek szkolnych, kolonijnych czy "wczasowych". Mało kto wie, że na Śnieżkę można dostać się Karpacza, praktycznie nie podchodząc pod górę!


Wystarczy wjechać wyciągiem krzesełkowym na Kopę a potem przejść na czeską stronę na Równi pod Śnieżką. Niebieski szlak zaprowadzi nas do schroniska Lučni Bouda, a stamtąd możemy pójść kawałek tzw. Śląską Drogą (szlak czerwony) i potem wybrać sobie jedno z zejść do miejscowości Pec pod Snežkou. W Pecu można zjeść niedrogi i smaczny posiłek w którejś z gospód - choćby ulubiony przez Polaków smażony żółty ser z sosem tatarskim i frytkami lub tradycyjną czeską wieprzowinę z kapustą i knedlikiem popijając piwem za 10 koron. Po posiłku czeka nas przejście w stronę wyciągu. Składa się on z dwóch części. Można wjechać na sam szczyt lub tylko do połowy, by "zdobyć" jednak Śnieżkę na własnych nogach... Po odpoczynku, obejrzeniu kaplicy św. Wawrzyńca i obowiązkowym wysłaniu pocztówek ze stosowną pieczęcią (kto wie, że właśnie stąd wysłano najstarsze widokówki na świecie?) schodzimy w stronę Małej Kopy i udajemy się do Karpacza (ponownie wyciągiem lub też na własnych nogach). Może "prawdziwi turyści" oburzą się na takie ułatwienia, ale wydaje się, ze warto wybrać taką nietypową, ale bardzo ciekawą trasę. Zobaczymy czeskie i polskie Karkonosze w pełnej krasie, nie narażając się na duży wysiłek, niewskazany dla osób starszych, chorych lub np. turystek w ciąży. Trzeba tylko pamiętać o zabraniu paszportu, niezbędnego przy przekraczaniu granicy z Republiką Czeską. Dla największych leniuchów istnieje jeszcze wariant najbardziej skrótowy: Karpacz-Mała Kopa-Równia pod Śnieżką- niebieski szlak przez Obři Důl - Pec pod Snežkou – Śnieżka.


Informacje:( aktualizacja 2019)
- Wyciąg z Karpacza na Kopę czynny jest w godzinach 9.00-16.00(zima) i kosztuje

45 zł - wjazd

50 zł w obie
- Wyciąg z Peca na Śnieżkę (2 odcinki)

CZECHY

Pec pod Snezkou - Ruzova hora  - Śnieżka  230 koron czeskich (około 38 zł)

 Pec pod Snezkou - Ruzova hora 160 koron czeskich (około 26,80 zł)

(ok. 29 zł)

Słowniczek:
Lanovka – wyciąg krzesełkowy
Děkuji – dziękuję
Prosim – proszę
Ano – tak
Hranolky – frytki
Smaženy syr – smażony ser
Parek w rohliku – hot dog

Tekst: OZ ze strony internetowej


 

Pieszo, konno lub w lektyce. Śnieżka

Chyba każdy był kiedyś na Śnieżce, która stanowi żelazny punkt programu wycieczek szkolnych, kolonijnych czy „wczasowych”. Przeważnie wjeżdżamy wyciągiem krzesełkowym na Kopę a stamtąd, niemalże spacerkiem, wchodzimy na szczyt. Chwila odpoczynku, herbata w schronisku, okolicznościowa pieczątka na widokówce dla znajomych... i najwyższa góra Karkonoszy „zaliczona”.

Większość z nas nie zdaje sobie jednak sprawy, że Śnieżka jest najstarszą w Europie górą, na którą wchodzono w celach turystycznych. Podczas gdy Tatry, Pireneje, czy nawet Alpy traktowano tylko jako uciążliwe przeszkody w podróżach, Karkonosze stawały się atrakcją dla wędrowców z wielu krajów. Pierwsi śmiałkowie udawali się na Śnieżkę już w XVII wieku, a w następnym stuleciu wycieczki te stały się coraz częstsze.

Taka wyprawa trwała kilka dni. Najpierw wynajmowano przewodnika, powóz oraz kompletowano niezbędny ekwipunek (zamożniejsi brali nawet własną pościel i zastawę). Dotarcie w rejon Karpacza Górnego nie było trudne. Potem jednak należało jechać konno lub iść pieszo, niosąc najniezbędniejsze rzeczy na własnych plecach w tzw. nosiłkach (na wygodne plecaki czekaliśmy aż do XX wieku). Nocleg zapewniały pasterskie budy, gdzie nie można było oczekiwać większych wygód niż spanie na słomie, często w jednej izbie z rodziną gospodarza. Wkrótce zaczęły się one przekształcać w schroniska, które znamy do tej pory: Samotnię, Strzechę Akademicką i inne. Na szczycie należało stanąć na tyle wcześnie, żeby móc podziwiać wschód Słońca, który stanowił największą atrakcję dla ówczesnych turystów. Z ostatniej „bazy” wyruszano więc jeszcze w nocy, z pochodniami, co dodawało wycieczce uroku i wywoływało dreszcz emocji. Za szczęśliwe dotarcie na miejsce dziękowali wędrowcy w skromnej, barokowej Kaplicy św. Wawrzyńca. Tam też wykładano księgi pamiątkowe. Do dobrego tonu należało pozostawić w nich ślad swojego pobytu na Śnieżce – wpisywano więc okolicznościowe wiersze, opisywano, a nawet rysowano widoki z wierzchołka. W latach 1824-1854 kaplica służyła za (bardzo jednak niewygodne) schronisko. Hrabiowie i książęta wyprawiali się w góry z całym dworem, łącznie z pokojówkami, kucharzem i osobistym kapelanem, którego modlitwy miały ochronić dostojnych podróżnych przed złymi mocami. Wierzono bowiem, że góry są ulubionym terenem działań diabłów i duchów. Szczególną sławą cieszył się Rubecal, zwany też Liczyrzepą, który uwielbiał sprowadzać turystów na manowce lub np. zsyłać na nich burzę z gradobiciem. Ci najznamienitsi wędrowcy nie zdobywali Śnieżki na własnych nogach, ani nawet konno. Specjalnie wynajęci tragarze wnosili ich na szczyt w lektykach. Po drodze zatrzymywano się na polowania lub żeby zbierać rzadkie rośliny. U celu podróży, prócz podziwiania wschodu Słońca, czekały też inne atrakcje, które dzisiaj wydają się nam wręcz barbarzyńskie: strzelanie na wiwat, strącanie kamieni w przepaść i trąbienie, by wywołać echo. Jeszcze bardziej zdziwi współczesnego miłośnika przyrody fakt, że na początku XIX wieku na zboczach Śnieżki działała kopalnia rudy ołowiu i miedzi. Stoki góry dostarczały też masowo specyficznej „pamiątki z Karkonoszy”: niektóre kamienie porastał glon o łacińskiej nazwie Trentepholia, który po potarciu pachniał fiołkami. „Fiołkowe kamienie” były chętnie zbierane przez turystów i miejscowych. Ci ostatni pakowali go w wyściełane mchem pudełeczka i sprzedawali przyjezdnym. W rezultacie na początku ubiegłego wieku ten rzadki glon zniknął z masywu Śnieżki.



Mało kto wie, że na Śnieżkę można z Karpacza wejść praktycznie nie podchodząc pod górę! Wystarczy wjechać wyciągiem krzesełkowym na Kopę, potem przejść na czeską stronę przez Lučni Boudę do miejscowości Pec pod Snežkou, gdzie jest wyciąg krzesełkowy na sam szczyt.

Ola Zaród - NaszeMiasto.pl


  Nie uciekniesz od królowej

Śnieżka to najwyższy szczyt Karkonoszy, a także całego Dolnego Śląska. Podobno przy doskonałej widoczności ze szczytu widać Wrocław. Pewnie to prawda, bo z Wrocławia Śnieżka jest widoczna...

Nie ma chyba słowa przesady w twierdzeniu, że karkonoska Śnieżka należy do największych osobliwości polskiego krajobrazu i jest w nim jednym z ciekawszych fenomenów. O jej swoistej "wyjątkowości" zaświadcza już sucha wstępna informacja przewodnikowa, iż jest ona najwyższym szczytem Karkonoszy (1602 m) i całych Sudetów, że nad wysokość Równi i Czarnego Grzbietu wznosi się o 200 metrów, zaś nad Kocioł Łomniczki 500 m, gdy nad Karpaczem ("Biały Jar") wyniesiona jest o niemal metrów tysiąc, że "w pasie równoleżnikowym 50-51° jest Śnieżka najwyższym wzniesieniem od Ałtaju w Azji po Góry Skaliste w Kanadzie, w pasie zaś 16 południka najwyższa kulminacja od Schneebergu (2075 m) w Styryjskich Alpach po Sulitjelmę w Szwecji (1914 m)". Ciekawa jest jej budowa geologiczna, jej surowy, odpowiadający temperaturą podbiegunowemu, klimat charakteryzuje znaczna ilość opadów i znaczna ilość dni z opadami śniegu, sięgająca jednej trzeciej całego roku. Jest przy tym Śnieżka jednym z najbardziej wietrznych miejsc w całej Europie i zdarza się, że wiatry o szybkości do 40 m/sek. dują tu przez kilka dni, zaś ich największa szybkość na szczycie osiąga 60 m/sek. Dodajmy do tego, że średnia ilość dni pochmurnych wynosi na Śnieżce ok. 190, dni zaś mglistych rocznie przypada niemal trzysta (ponoć w rekordowym roku 1941 było na śnieżce 226 dni mglistych, wszystkie dane za: T. Steć, "Sudety Zachodnie", cz. l, Warszawa 1965). Mimo stad licznie wynikających utrudnień i niedogodności, jest Śnieżka szczytem łatwo dostępnym, zwłaszcza obecnie, gdy podejście na górę skrócić sobie można znacznie korzystając z wyciągów krzesełkowych z obu jej stron. Wierzchołek Śnieżki jest dosyć masywną piramida o trzech bokach. a jednak mimo tej niewątpliwej masywności jest to góra osobliwie piękna, o bardzo harmonijnej i pełnej jakiejś płynnej lekkości architektonice. W krajobrazie Karkonoszy widzianych od strony północno-wschodniej jest Śnieżka najsilniejszym, najmocniej wyróżniającym się akcentem, jakby mimowiednie ściągającym wzrok - jakby obdarzonym jakąś magnetyczną siłą. A w taki sposób Śnieżka na ludzi działała zawsze - ilekroć się do tych gór zbliżali, tylekroć wzrok biegł w jej stronę, ilekroć zaś się od gór oddalali, tylekroć odwracali głowy, chcąc Jeszcze przedłużyć chwilę widzenia. Gdy w roku 1784 Stanisław Poniatowski jechał do Hirschbergu, zwrócił uwagę, że z gór tych zwanych Riesengebirge widać po drodze "najwyższą, zwaną Schneekoppe, z której powiadają, że Wrocław i Pragę widno", kiedy zaś Izabela Czartoryska w r. 1816 od gór odjeżdżała, zapisała: "serca mieliśmy ściśnięte, a oczy jak długo się dało utkwione w Śnieżkę"...

Opis szczytu Śnieżka jest najlepiej widoczną górą w całej okolicy (pod warunkiem, że nie jest we mgle). Na szczycie znajdują się charakterystyczne "latające talerze", czyli obserwatorium meteorologiczne (można zwiedzać, kosztuje to jakąś złotówkę), restauracja i hotel. Oprócz tego na szczycie, który jest całkiem płaski i zajmuje sporą powierzchnię jest Kaplica Św. Wawrzyńca (darmowe noclegi w razie potrzeby w przedsionku), czeskie schronisko, które w zasadzie nie funkcjonuje, czeski kiosk pocztowy (można kupić pocztówki, dużo większy wybór niż po polskiej stronie) i górna stacja czeskiego wyciągu.

Wycieczki na Śnieżkę

z Karpacza Biały Jar, doliną Łomniczki - szlak czerwony, ok. 3 godz. z Karpacza Biały Jar, przez Karpacz Górny (Bierutowice), schr. Samotnia, Równię pod Śnieżką - szlak niebieski+czerowny - ok. 4 godz. Opis z Karpacza Biały Jar, wyciągiem na Kopę - 10 min. (do wyciągu) + 20 min. wyciągiem + ok. 45 min. (od górnej stacji wyciągu) - szlak czarny + czerwony z Karpacza Biały Jar, Śląska Drogą, Kopę - szlak żółty, czarny, czerwony - ok. 4 godz. z Kowar, przez Przełęcz Okraj - szlak zielony, żółty, czerwony - ok. 5 godz. z Peca pod Snezkou (Czechy) - wyciągiem krzesełkowym na sam szczyt

(wykorzystano fragment książeczki Jacka Kolbuszewskiego "Z dziejów Śnieżki w Karkonoszach", Wyd. "Kraj" 1990)

Tekst:   tz  pochodzi z


Wycieczka z Karpacza na Śnieżkę

Wycieczka na Śnieżkę, najwyższy szczyt Karkonoszy.
Trasa: Karpacz PKP - Muzeum Turystyki - Karpacz Biały Jar - Muzeum Zabawek - Karpacz Górny - Kościół Wang - Polana Bronka Czecha - schr. Samotnia - schr. Strzecha Akademicka - Równia Pod Śnieżką - Przeł. Pod Śnieżką – Śnieżka



0 km/0 godz Karpacz. Dworzec PKP


Wyruszamy spod dworca PKP i idziemy do góry. Po kilku minutach dochodzimy do centrum. Po lewej stronie znajduje się jedyne w Polsce Muzeum Turystyki.

1 km/10 min. Karpacz. Muzeum Turystyki


Zbiory są bardzo ciekawe. Poprzez historię turystyki karkonoskiej, historię i współczesność ratownictwa górskiego po alpinarium znajdujące się obok budynku muzeum. Dalej idziemy główną ulicą Karpacza (3 Maja), po lewej stronie mijamy niedawno wybudowany letni tor saneczkowy.

5 km/1 godz. Karpacz Górny - Kościół Wang

Gotycki drewniany kościółek, przywieziony 150 lat temu z miejscowości Vang w Norwegii. Jeden z najciekawszych zabytków w okolicy.



7 km/1,5 godz. Polana Bronka Czecha

Punkt wyjścia na Pielgrzymy i Słonecznik - bardzo intersujące skałki. W tym miejscu było jeszcze 30 lat temu schronisko turystyczne, ale się spaliło.



9 km/2 1/4 godz. Schronisko Samotnia

Jedno z najpiękniejszych schronisk w polskich górach, a na pewno w Sudetach.

10 km/2,5 godz. Schronisko "Strzecha Akademicka"

11 km/3 godz. Równia pod Śnieżką

12 km/3,5 godz Schronisko pod Śnieżką W zasadzie bufet, bo noclegów nie udzielają. Widok na Śnieżkę imponujący. Zaczyna bardziej wiać... Nie chce się wierzyć, że za pół godziny będziemy na szczycie. A nawet wcześniej, przy odrobinie lepszej kondycji od przeciętnej.

13 km/4 godz. Śnieżka

tz - NaszeMiasto.pl


Karkonoskie spory o miedzę i co z tego wynikło


Kto i kiedy pierwszy zdobył Śnieżkę? W latach 1563-1566 udawały się w Karkonosze młodzieżowe grupy pod kierownictwem rektora szkoły w Jeleniej Górze, Krzysztofa Schillinga. Ich eskapady odbywały się pod koniec czerwca, trwały kilka dni, połączone były z noclegami pod gołym niebem przy ogniskach, z zabawami i śpiewem. Z zachowanych pamiętników wiemy, że zdobywano Śnieżkę i odwiedzano źródła Łaby, gdzie uczniowie przeskakiwali przez rzekę, by chwalić się potem swymi osiągnięciami np. w Dreźnie i Hamburgu. Są to pierwsze znane wejścia turystyczne na Śnieżkę. Skoro Schilling prowadził je sam, to znaczy, że musiał wcześniej te góry poznać. Niestety, o wcześniejszych wyprawach nic nie wiemy.

Przyczyn fenomenu Śnieżki jako kolebki europejskiej turystyki górskiej szukać trzeba trochę później, w XVII w. i to jeszcze nie w masowych peregrynacjach, ale w sporach granicznych. Pięknie opisał je zmarły w roku 1993 przewodnik przewodników sudeckich Tadeusz Steć w swojej monografii krajoznawczej Karkonosze.

Dopóki wysoko w górach nie odkryto bogactw naturalnych, dokładne wytyczanie granic nie było tam nikomu potrzebne. Nie było też łatwe, więc tego nie robiono. Kiedy jednak zaczęto eksploatować tutejsze skarby ziemi, każdy z feudałów zapragnął mieć jak najwięcej dla siebie, a to musiało doprowadzić do konfliktów granicznych. Największy spór trwał ponad 150 lat, a dotyczył przebiegu granicy między Śląskiem a Czechami. Bezpośrednią jego przyczyną było odkrycie rud żelaza i miedzi w rejonie Sedmidoli. Właściciele północnej strony Karkonoszy – rodzina Schaffgotschów – zapragnęli je mieć dla siebie i zaczęli twierdzić, że granica powinna przebiegać od Śnieżki przez Studničną horę,Kozi hřbety, Łabę, Kotel, Plešivec aż do miejsca, gdzie Mumlava wpada do Izery. Strona czeska (do wojny trzydziestoletniej liczył się tu tylko Albrecht Waldstein, znany też jako Wallenstein) twierdziła, że przebieg granicy powinien odpowiadać głównemu wododziałowi, tak jak dziś. Ponieważ chodziło tu o granicę między dwiema samodzielnymi prowincjami monarchii habsburskiej, sprawa stanęła wreszcie przed najwyższym cesarskim trybunałem w Pradze w 1577 r. Żadna ze stron nie miała przekonujących dowodów na poparcie swych twierdzeń, ale ustąpić też żadna nie chciała. Adwokatom dobrze płacono, ci nie robili nic, mijały więc lata, a sprawa stała w miejscu. Wojna trzydziestoletnia skomplikowała spór, ponieważ po jej zakończeniu pojawiły się już nie dwie procesujące się rodziny, ale cztery. Po północnej stronie gór do Schaffgotschów dołączyli Czerninowie (nowi właściciele Kowar), po stronie południowej byli to hrabiowie: Morzin (pałac we Vrchlabi) oraz Harrach (pałac w Jilemnicach). Ponieważ nie było widoków na załatwienie sprawy normalnym trybem, zastosowano metodę faktów dokonanych. Pierwszy ruch wykonała strona śląska –   rozpoczęła budowę kaplicy na  Śnieżce. Krzysztof Schaffgotsch 28 IV 1653 r. wysłał cieślę z pomocnikami, by w rejonie obecnej      „Strzechy Akademickiej” rozpoczęli ścinkę potrzebnego drzewa. Powalono już 120 drzew, gdy od hrabiego Czernina przybyło 8 osób i zabroniło dalszej pracy, ponieważ, zdaniem ich pana, Złotówka i Śnieżka leżały na terytorium kowarskim. Zdarzenie to dało początek nowemu procesowi, który trwał prawie 12 lat i zakończył się w 1664 r. przyznaniem spornego terenu Schaffgotschom. Od 1665 r. rozpoczyna się więc właściwa budowa, przy której miało pracować do 60 ludzi. Gwałtowne wiatry utrudniały zadanie, a mieszkańcy okolicznych bud pasterskich mówili,   że  to Duch Gór nie chce dopuścić do postawienia kaplicy. Na szczycie należało usunąć warstwę rumowiska o grubości do 14 stóp (4,5 m), by na litej skale położyć fundament. Przy okazji zniszczono zapewne wszystko, co około 200 lat później mogłoby stanowić przedmiot badań dla archeologów. Nie dowiemy się zatem, czy góra ta była miejscem jakiegoś kultu religijnego wcześniej, choć jest to prawdopodobne. Kaplica na szczycie miała zapewne zmienić przestrzeń demoniczną na świętą i symbolizowała tryumf Boga nad  siłami zła.

Jak długo trwała budowa kaplicy na Śnieżce – nie wiemy dokładnie. Już pierwszy polski opis wycieczki w Karkonosze Teodora Bilewicza z 1677 r. wspomina o stojącej tam kaplicy (może tylko w stanie surowym?). Poświęcił ją 10 VIII 1681 r. opat cysterski z Krzeszowa, Bernard Rosa, w asyście 10 duchownych i ponad 100 zgromadzonych wiernych. Strona czeska poczuła się obrażona i podburzyła czeskiego biskupa z Hradca Kralove (nowa diecezja, wyodrębniona w tym czasie z Pragi), który najpierw uroczyście zaprotestował na piśmie, a 19 X 1684 r. w obecności licznie spędzonych poddanych poświęcił źródła Łaby i odprawił egzorcyzmy przeciw pogańskiemu demonowi, przeciw czemu wystąpił z kolei w swoim liście biskup wrocławski.

Źródła Łaby są potwierdzonym miejscem kultu pogańskiego – aż do lat dwudziestych XIX w. pod koniec czerwca ludność nadłabskich wiosek i miast wędrowała do źródeł rzeki i składała ofiarę z czarnych kogutów. To tu narodziła się legenda karkonoskiego Ducha Gór. Dziś miejsce to jest umowne – obszarem źródliskowym jest przecież cała Labska Louka, torfowisko poza barierkami i szlakiem, ale tu można wrzucić pieniążek do studzienki i spojrzeć na herby miast, przez które rzeka ta przepływa.

  Zachował się list czeskiego biskupa do hr. Morzina, z którego wynika, że duszpasterz nie dopatrywał się  podtekstu politycznego i całą uroczystość u źródeł Łaby w roku 1684 traktował serio: z całą powagą opisuje on wszystkie przeciwności, jakich ze strony złego ducha doznał, np. wskutek silnego podmuchu zawalił się namiot, w którym przebierał się w szaty liturgiczne, a na końcu spadł z drzwi, na których (z braku fotela-lektyki) znosili go poddani.

Po czeskich egzorcyzmach rozpoczyna się istna licytacja w aktach pobożności po obu stronach Karkonoszy: na Śnieżce odprawia się msze święte 5 razy w roku, czescy panowie organizują festyny w rocznice wyświęcenia źródeł. Ostatecznie konflikt kończy śmierć dwóch najzagorzalszych przeciwników; ich następcy dochodzą w 1710 r. do ugody. Granica uzyskuje obecny przebieg, choć w rejonie Jakuszyc korygowano ją jeszcze parokrotnie – ostatnio w roku 1958. Pozostaje tradycja odprawiania mszy na Śnieżce 3 razy w roku, przy czym raz celebruje ją czeski duchowny. Okazuje się bowiem,  że  od  początku   uczestniczy w tych nabożeństwach ludność kilku czeskich miejscowości,  zwłaszcza Horni Malej Upy, która aż do roku 1779 nie miała własnej świątyni. Na Śnieżkę ciągną zatem tłumy wiernych, np. 30 VI 1711 r. miało być obecnych 800 osób, a 2 VII 1713 r. odprawiający mszę cysters zapisał, że do sakramentów przystąpiło 350 osób! Należy podziwiać uczestników tych ceremonii. Wyprawa na Śnieżkę trwała wówczas aż 2-3 dni z noclegami w pasterskich budach. Ta masowość staje się z czasem groźna dla nastrojów religijnych: buda Hampla na Złotówce i domek nad Małym Stawem (dziś „Strzecha Akademicka” i „Samotnia” – zob. „Sudety” nr 8/2004 ss.18-19 oraz nr 9/2004 ss. 18-20) nie mieszczą wszystkich chętnych. Nocuje się w stogach siana i kosodrzewinie, a nabożeństwa stają się tylko pretekstem do wesołych wycieczek. Bliskość uzdrowiska Cieplice sprawia, że staje się to modne, jest coraz ważniejszym elementem tutejszej subkultury, wyprawą, którą koniecznie należy odbyć. To jest główną przyczyną fenomenu Karkonoszy – tu masowa turystyka rozwinęła się o 100-120 lat wcześniej niż gdziekolwiek indziej w świecie. Czy można również mówić o początkach polskiej turystyki górskiej – o tym za miesiąc.

Tekst i zdjęcia Witold Papierniak

Chcieli wejść na Śnieżkę w bieliźnie. Doznali hipotermii

06.12.2018 17:32

Postanowili zdobyć Śnieżkę w grudniu, za to w letnich nastrojach i… strojach. W góry wybrali się ubrani w kostiumy kąpielowe i szorty. Śnieżki nie zdobyli, osiągnęli za to szczyt głupoty. Pomagać musiało GOPR, bo turyści doznali hipotermii.

Jak informuje wrocławska „Gazeta Wyborcza”, ratownicy we wtorek (4-12-2018) zostali wezwani do położonego na przełęczy pod Śnieżką schroniska.

- Około 12:20 ratownik dyżurny ze stacji centralnej GOPR w Jeleniej Górze otrzymał zgłoszenie, że w schronisku „Dom Śląski”, które znajduje się na przełęczy pod Śnieżką na wysokości 1400 m n.p.m., są osoby, u których zauważa się objawy wychłodzenia, a nawet że może być to początek hipotermii – powiedział w rozmowie z gazetą Grzegorz Tarczewski z Karkonoskiej Grupy GOPR.

Zgłoszenie dotyczyło trzech osób, na miejscu okazało się jednak, że turystów jest aż siedmioro. Wszyscy ubrani byli tylko w bieliznę, nikt nie miał przy sobie dodatkowej odzieży, a temperatura tego dnia sięgała zaledwie 0,5 stopnia Celsjusza.

Ratownicy udzielili turystom pierwszej pomocy na miejscu, potem... musieli ich znosić. Żadna z siedmiu osób, nie była w stanie zejść z gór samodzielnie. Wszyscy trafili do szpitala.

Jak podkreślają GOPR-owcy, takie zachowanie to skrajna nieodpowiedzialność.

- Osoby, które biorą udział w takim „evencie”, powinny się zastanowić, co w sytuacji, kiedy zostanie zaangażowana służba ratownicza, bo ktoś nie był w stanie sprostać postawionemu sobie wyzwaniu, a w tym momencie pomocy będzie potrzebował ktoś inny – mówi Grzegorz Tarczewski.

Jak jednak dodaje, takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. Gazeta Wyborcza zauważa, że podobna „próba” planowana jest na sobotę. Tym razem to tzw. „Icemani” zamierzają zdobyć Śnieżkę w samej bieliźnie. Chcą przy tym zebrać pieniądze na szczytny cel.

RadioZET.pl/gazeta.pl/JŚ

Więcej: https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Karkonosze-w-bieliznie-na-Sniezke.-Wychlodzonych-turystow-ratowalo-GOPR